Szedł razu pewnego Jasnomir (ale wszyscy na niego dla wygody Jaśko wołali) do lasu po miód. Co prawda piwniczka była pełna wyśmienitego trunku, który robiło się właśnie z miodu, ale zbliżały się postrzyżyny jego najmłodszego syna Trzeszczułki, a obyczaj nakazywał by na rok przed postrzyżynami miód i jadło wszelkie zacząć gromadzić, by gości po królewsku uraczyć...