Jaśko Cholewa : powiastka historyczna z czasów Bolesława Śmiałego
Fragment: Co się strasznego działo w śród lasów? Wieczorem, w początkach miesiąca czerwca, niezwykłe, trwożliwe światła zaniepokoiły mieszkańców, wśród wzgórzystych puszcz leśnych, na granicach Czech i dawnej Polski. Zaledwie słońce skryło się za wysokimi górami Karpackimi, buchnęły płomieniem zapalone beczki smolne i drew suchych stosy po wzógrzach i warownych gródkach granicznych. Ognie te, błysnąwszy tuż u granicy, kolejno, jakby niewidzialną ręką zapalone, szły dalej wzgórzami ponad ciemnymi lasy. Jeden szereg ogni biegł ku Świdnicy, potem przez Lignicę, Wrocław, i skrzywiał się ku Głogowu aż do Poznania. Drugi zajaśniał na krótszej drodze wzdłuż Karpat do Krakowa. Wiedziała strwożona ludność, co te ognie znaczą; idąc od Czech, były ostrzeżeniem, iż wróg wkroczył stamtąd w granice Polski. A dawniejsi Czesi nie był to naród, co dzisiaj. Palili, łupili i mordowali, co i kogo spotkali na drodze.
Fragment: Co się strasznego działo w śród lasów? Wieczorem, w początkach miesiąca czerwca, niezwykłe, trwożliwe światła zaniepokoiły mieszkańców, wśród wzgórzystych puszcz leśnych, na granicach Czech i dawnej Polski. Zaledwie słońce skryło się za wysokimi górami Karpackimi, buchnęły płomieniem zapalone beczki smolne i drew suchych stosy po wzógrzach i warownych gródkach granicznych. Ognie te, błysnąwszy tuż u granicy, kolejno, jakby niewidzialną ręką zapalone, szły dalej wzgórzami ponad ciemnymi lasy. Jeden szereg ogni biegł ku Świdnicy, potem przez Lignicę, Wrocław, i skrzywiał się ku Głogowu aż do Poznania. Drugi zajaśniał na krótszej drodze wzdłuż Karpat do Krakowa. Wiedziała strwożona ludność, co te ognie znaczą; idąc od Czech, były ostrzeżeniem, iż wróg wkroczył stamtąd w granice Polski. A dawniejsi Czesi nie był to naród, co dzisiaj. Palili, łupili i mordowali, co i kogo spotkali na drodze.