To jest opowieść o Marcie.
A może też trochę o tobie, jeśli wiecznie walczysz o czerwony pasek na życiowym świadectwie?
Marta ma wysokie stanowisko w międzynarodowej korporacji, męża, którego zazdroszczą jej koleżanki, oraz ukochaną córkę Ninę. Rodzice są z niej dumni, a małe miasteczko, z którego pochodzi, kiwa głową z uznaniem. Słowem: sukces! Należy się szóstka.
W związku ze zbliżającymi się czterdziestymi urodzinami Marta zdaje sobie jednak sprawę, iż pomimo większych i mniejszych osiągnięć na koncie w jej wnętrzu niespodziewanie zionie dziura; w dziurze zaś hula wiatr (zmian?). Czuje się zapędzona w kozi róg przez własny perfekcjonizm. Jest zmęczona wyłączną odpowiedzialnością za dom oraz ciągłymi służbowymi wyjazdami, które z biegiem czasu z niezaprzeczalnej przyjemności zamieniły się w czystą udrękę.
Pojawia się też jeszcze jeden niespodziewany element…
„Ja sama” to na wskroś kobieca powieść o odnajdywaniu „czułej przewodniczki” w samej sobie.