Któregoś pięknego dnia, a był to 10 lipca 1914 roku, Tadeusz Boy Żeleński, który właśnie tłumaczył Rabelais’a, zawiadomił listownie swego przyjaciela Adama Grzymałę-Siedleckiego, że tak mu już „w nałóg weszło to umysłowe próżniactwo” (!), że podczas korekty Wyznań Rousseau zabrał się „z nudów do Montaigne’a”. Zaproponował koledze, by połączyli jeg... Recenzja książki Ja, Michał z Montaigne