Fragment: Będzie temu zapewnie ośmset lat, jak w kraju niemieckim zbawienne światło świętej Ewangelii Jezusa Chrystusa więcej już rozszerzone, swą Boską mocą i niebieską jasnością dzikie namiętności oswoiło, surowe obyczaje złagodziło, wyższe i chrześciańskie uczucie w sercach ludzkich wzbudziło, wprowadzając w ówczesne towarzystwo cnoty ludzkości i miłości. W tych to czasach żyli w pięknie położonym starożytnym zamku nad rzeką Ilerą szlachetni hrabiowie Hartman i Oton na Kirchbergu, wielce poważani od swego monarchy dla swych osobistych przymiotów, zaś dla swej sprawiedliwości i dobroci od swych poddanych powszechnie kochani. Dwaj szlachetni bracia wedle ówczesnego zwyczaju towarzyszyli pierwszemu pochodowi krzyżowców do Palestyny. Biegli dopomóc w walce dla ocalenia owych miejsc świętych, gdzie się odbyły najważniejsze zdarzenia naszej świętej religii. Lecz nie tylko ich zajmowało ogólne dobro chrześciaństwa, obchodziło ich także wiele powodzenie poddanych i własne dobro, dla którego wszelkimi siłami wedle najlepszego przekonania pracowali. Zakon Ś. Benedykta liczył podtenczas wiele zakładów pierwotnych. Każdy nieuprzedzony człowiek łatwo w tych zakładach spostrzegał najstosowniejsze narzędzia, za pomocą których rządząca Opatrzność w sercach ludzkich nasienia słowa Bożego, na nieuprawionej zaś i nieurodzajnej głębie krainy nasiona pożywnych owoców z najpomyślniejszym skutkiem zasiewała. Zdawały się być właściwie przeznaczone, by uprawiać serca ludzi pod nasiona wiary i cnoty, glebę zaś ziemną, by wystarczyła ludziom i ich utrzymaniu.