Nie jest to książka typowa, mieszcząca się w ramach jakiegokolwiek gatunku. Nie ma też wiele powieści w stylu Invocato. Jest jedyna w swoim rodzaju.
Blurb ostrzega, przestrzega i stara się odwieść od przeniesienia w miejsce akcji natomiast treść książki raczej zachęca do znalezienia się w Mieście Samobójców i do spotkania 'żyjących' tam osób.
Jest to pozycja sensacyjno przygodowa z odrobiną fantastyki. Okraszona zdrową, lecz niewielką garstką romansu, nadającą postaciom dodatkowej patyny kolejnej z palety emocji.
Świat Samobójców jest bardzo dobrze wykreowany, włącznie z obyczajami, prawem, pojawia się nawet coś na wzór rodziny królewskiej i szlachty. Nie zapominajmy o niesamowitym poczuciu humoru. Niektóre teksty powalają i aż chce się je wykorzystać w życiu codziennym. A stworzonym postaciom nie brakuje nic. Do papierowych im baaardzo daleko. Są żywe i bardzo kolorowe, mają w swoim nie-życiu cel, misję. W kilku (niewielu) momentach kuleje odrobinę styl autorki i nie do końca wiadomo kto z kim w danym momencie rozmawia, ale to nie drażni na tyle mocno by zrezygnować przez ten drobiazg z lektury. Myślę że można jej to wybaczyć, jako że to jej pierwsza książka. W ramach przerwy od czegoś standardowego, nadaje się bardzo, niejedną osobę może zaskoczyć ;)
Jeśli natomiast natknęliście się kiedykolwiek w sieci na opowiadanie autorskie (jak to się ładnie zwie) o wdzięcznym tytule Coma i podobało się Wam ono, to Invocato jest wręcz lekturą obowiązkową ;)
Ciągle się zastanawiam czy któraś z Pań się tą drugą nie inspirowała ;)
Sprawdźcie sami.