Zbigniew Jasina wpisuje się na długą listę autorów, zafascynowanych antycznymi źródłami, odkrywanymi w prywatnej archeologii poetyckiej, która wykracza poza rolę śródziemnomorskiego turysty. Konfrontacja wspaniałej przeszłości z teraźniejszością wyzwala refleksje wielokierunkowe, ale mieszczące się w polu już wielokrotnie zagospodarowanym. Dlatego lektura tych wierszy nieuchronnie ożywia ich najważniejszy kontekst literacki – twórczość Zbigniewa Herberta. Tym bardziej, iż rozważania Jasiny skupiają się w podobnych jak u Herberta rewindykacjach. Są to rekonstrukcje domniemanych dramatów i klęsk osobistych postaci spoza pierwszego planu, tych przeoczonych i przemilczanych przez historiografię, bohaterów epizodów, którym nie przyznano statusu tragedii, odmówiono rozgłosu i upamiętnienia. Dziś trudno jednak odnaleźć właściwe proporcje dawnych zdarzeń i czynów, dokonać sprawiedliwej charakterystyki ich sprawców, a tym bardziej formułować jakieś oceny moralne. A jednak, mimo tych wątpliwości, poeta wciąż ponawia próby odnalezienia brakujących ogniw łańcucha dziejów: tego co się wydarzyło „między” pierwotnym kształtem budowli a jej ruiną. Docieka przyczyn upadku i poszukuje w dziejach cezury, jakiegoś przełomowego momentu, który wyznacza początek Końca.
z posłowia Piotra Michałowskiego
z posłowia Piotra Michałowskiego