Całkiem przyjemny tytuł o apokalipsie zombie, chociaż niczym wyróżniający się. Ładnie narysowany, z cichymi kadrami, ale nie przesadnie dramatyczny. Tokio splugawione mutacją, gdzie plaga nieumarłych puka do drzwi, a przeciętny obywatel z bronią uwierzył, że jest wybrańcem. Asystent artysty jako mangaka, to klasyczny przedstawiciel ,,niemęskich'' bohaterów w mandze jako takiej. Czyli zlękniony, niezręczny społecznie, każde ryzyko traktuje jak chorobę, widzi jakieś demony, no, w zasadzie, w jakimś sensie - odpycha mnie główny bohater. Zamiast intrygi, szumnej zapowiedzi, iż to sztuka przez duże s - zostałem jawnie oszukany. Wcale to nie jest dramat dalekiego zasięgu. Powolny ton buduje tę niepewność, co do bezpieczeństwa narodowego, ale nie zastąpi konfliktu terytorialnego.
Szczegółowy opis, gdzie bohater otwiera, zamyka zamki w drzwiach, rozmawia sam ze sobą, upewniając się, że nie popełni błędu - hamuje jego drogę oraz doprawia nerwicę do narracji. Nie oczekiwałem akcji, ani udawanych dramatów z ,,The Walking Dead'', ale niech to będzie coś więcej, niż pusta walka z wewnętrznymi utrapieniami. Śledzimy zamknięty świat Suzuki, ludzie zaczynają chorować w pracy, wspomina się o epidemii grypy. Spychając wybuch epidemii na dalszy plan i koncentrując się na postaciach, a nie na wydarzeniach.
Problem jest również taki, że motyw zombie w popkulturze został definitywnie zbadany - w tej materii nie da się pogłębić tematu. Twórcy nie mają szans zaskocz...