Wobec marksizmu często stawiany jest zarzut, jakoby w optyce tej filozofii miało dochodzić do „rozpłynięcia się” ludzkiej podmiotowości w żywiole ekonomicznych konieczności. Opinia ta, upowszechniona w formie obiegowego komunału, pozwala wielu zaoszczędzić sobie trudu samodzielnej konfrontacji z intelektualną zawartością tekstów Marksa i jego kontynuatorów. Prezentowane rozważania mają na celu wykazanie, że powyższy zarzut oparty jest na nieporozumieniu. W tym celu zostaje podjęta lektura wypowiedzi autora Kapitału z lat czterdziestych XIX wieku, a także dzieł jego wczesnych kontynuatorów: Fryderyka Engelsa i Jerzego Plechanowa. W jej wyniku ujawniony zostaje na nowo humanistyczny rdzeń myśli marksistowskiej; rdzeń, o którym zapominają nie tylko jej krytycy, ale – jak się zdaje – również i niektórzy spośród tych, którzy chcieliby współcześnie czerpać z jej dorobku.