Niektóre fakty o świecie TU i TERAZ są tak fascynujące, niepokojące czy nieprawdopodobne, że dywagacje o przyszłości bywają nieciekawe w swej powabnej niepewności zaistnienia. W "Homo deus. Krótka historia jutra" Yuval Noah Harari pokusił się o opisanie kondycji człowieka jutra na poziomie socjologii, psychologii, biologii i ekonomii. Poza wizją upadku humanizmu liberalnego, nadchodzącą algorytmizacją i kilkoma innymi niepokojącymi zjawiskami, na które nasz gatunek nie miał szans się przygotować ewolucyjnie, książka nie wniosła wiele świeżości w moje rozumienie świata. Autor, trochę jak demiurg, wszedł w buty Fukuyamy kreśląc obraz kondycji człowieka przyszłości na podstawie pewnych cząstkowych spostrzeżeń o przeszłości i teraźniejszości. Zabrakło kluczowych perspektyw, które według mnie są niezbędne dla ustalenia zobiektywizowanego kontekstu. Z jednej strony, Harari zburzył kilka mitów i trafnie zdiagnozował bolączki współczesności, ale jednocześnie zmitologizował inne obszary intelektualnych dociekać człowieka i sposoby, w jakie opisuje on świat.
Książka niestety nie ma postawionej jednej głównej tezy, która zmusiłaby autora do pewnej formalizacji języka i głębszego przemyślenia argumentacji. Trochę jest to praca w stylu - opiszmy pewne procesy historyczne na poziomie teorii idei, przemian ewolucji biologicznej, postępu technicznego, by następnie dodać trochę współczesnych niepokojów czy patologii i nakreślić możliwe scenariusze przyszłości. Moje oczekiwania można by zbijać twierdząc, że to praca popularna, ale wtedy mój główny zarzut staje się jeszcze poważniejszy. Wzmacnia go moje przekonanie, że wyciągane przez Harariego wnioski nie uwzględniają ontologicznych ram świata, skupiają się tylko na pewnych ustaleniach epistemologicznych, które ze swej natury nie mają charakteru absolutnego. W efekcie rozkład akcentów jest wysoce dyskusyjny. Na przykład pewne pozornie nowatorskie podejście Harariego do naszej ograniczoności poznawczej, opisywalności jestestwa liczbowo, nie powinny nikogo szokować. Już mechanika klasyczna w XVII i XVIII wieku, dzięki Lagrange'owi czy Laplace'owi, sygnalizowała, że świat można opisać ilościowo i zupełnie (włącznie z przyszłymi losami), jeśli tylko poznamy warunki początkowe. Więc to nie 'cudowna' współczesność ery komputerów uaktywniła takie nasze myślenie o rzeczywistości. Istota problemu tkwi w tym, że XX wiek przyniósł chaos deterministyczny (bo nie da się w pełni opisać już trzech punktów materialnych, a co dopiero większych złożonych układów), a mechanika kwantowa wprowadziła liczne ostateczne ograniczenia na poznawalność. Więc, choć byśmy nie wiem jak rozbudowaną informacją dysponowali i operowali septylionami układów zliczających czy analizujących, i tak pozostanie dużo miejsca na nieosiągalną obiektywnie pewność o wszystkim. Humanizm ma się dobrze, choć wymaga również podejścia bazującego na aktualnym stanie nauk podstawowych, czego autor "Homo deus" nie zrobił.
Z zaprezentowanych w książce wizji przyszłości, zabrakło mi odniesienia się do problemu energii. Wszelkie dywagacje o podboju kosmosu, informatyzacji, 'dataizmie' (ideologii opartej na danych), bledną, gdy nie będzie dość energii na napędzanie takiego świata. Sama wizja wszechogarniających algorytmów została pokazana w sposób niepełny i, co gorsze, niewystarczający (na poziomie formalnym, bo opisy jej przyswajania przez ludzi wypadły dobrze). 'Klasyczna krzemowa' informatyka ma sporo ograniczeń, istnieją problemy nieobliczane, oraz takie, które przerastają dającą się przewidzieć przyszłą potęgę maszyn klasycznych. Przyszłość, to być może 'informatyka kwantowa ('być może', bo nie radzimy sobie jeszcze z wieloma problemami technicznymi w jej ramach). Istnieją już dla tej nauki przyszłości algorytmy, które nas przeniosą w zupełnie nową jakość. Łamanie szyfrów poprzez rozkład na liczby pierwsze stanie się banalne, a poszukiwanie rozproszonych baz w sieci będzie zajmować ułamki sekund. To będzie dopiero rewolucja!
Z kolei najważniejsze i najciekawsze fragmenty książki, to opisy zagubienia człowieka z jego ułomną psychologią i socjologią. Harari bardzo słusznie kładzie akcent na pokazanie, że człowiek traci wiele ze swej pozornej wyjątkowości, od kiedy nauka zaczęła dokładnie badać świadomość, procesy biochemiczne. Staliśmy się 'do bólu' poznawalni ilościowo; można nas zdiagnozować liczbami. To nie do końca prawda, ale wielu ludzi już sama możliwość częściowej opisywalności i przewidywalności statystycznej naszych zachowań, szokuje. Stąd wymagana jest edukacja i powszechne zrozumienie, że myślenie magiczne nie daje żadnej odpowiedzi, bo daje ona jedynie ułudę panowania nad rzeczywistością. Tak głównie widzę możliwą przydatność książki i niewysłowiony przez autora cel publikacji.
W sporą konfuzję wprawiły mnie dywagacje o swoiście pojmowanym humanizmie (szczególnie, że autor to historyk). Harari dość niejasno i zbyt zgrubnie podzielił nowożytność na humanizm liberalny (o wolności), humanizm socjalistyczny (o równości) i humanizm ewolucyjny (o inżynierii społecznej). Te, jakoby kluczowe, elementy świata współczesnych idei, wydały mi się mocno naciągane. W efekcie takie zbyt duże uogólnienie nie pozwoliło autorowi dokonać ciekawej dyskusji nad przemianami kulturowo-ekonomiczno-politycznymi, bo zbyt wiele istotnych elementów, które nie pasowały w stworzony modeli, zostało pominięte.
Podsumowując. Być może to nie dla mnie książka? Nowości było niewiele. Z licznymi tezami się zgadzam, ale nie mniejsza jest grupa tych, które są mi obce i ich nie akceptuję, jako opis człowieka i świata. Wiele koncepcji o przyszłości w wykonaniu Harariego, jest możliwa, cześć to nieuprawnione interpolacje, część to pobożne życzenia. Zdecydowanie wolę głęboko wnikać wyłącznie w teraźniejszość, w której, jak powiedział Leo Rosten:
"Prawda jest dziwniejsza od fikcji; fikcja musi mieć sens."
Książka "Home Deus" wydała mi się momentami przesadnie wydumana i przydługa. Autor przypomniał sporo ważnych kwestii, które wybrzmiały wcześniej u Gazzanigi, Dennetta, Pinkera czy Kurzweila. Od siebie dodał trochę komentarza. Ostatecznie wielkich nowych treści, które pewne idee czy procesy stawiałyby w nowym świetle, w książce się nie pojawiło. Zapewne ileś lat temu byłbym zadowolony z lektury. Ostatecznie polecam, ale tylko, jako pewien punkt startu do różnych poważniejszych publikacji.
============
Na krytykę zasługuje polski wydawca, który pozbawił publikację ważnego indeksu (przynajmniej tę w wersji elektronicznej).
Z przemyśleń Harariego wynotowałem sobie dwa ciekawe cytaty, które trafne dotykają sedna problemów współczesności:
" Utożsamiamy się z wewnętrznym systemem, który bierze w karby obłędny chaos życia i potrafi wysnuwać z niego na pozór logiczne i spójne opowieści. Nieważne, że fabuła jest pełna luk i kłamstw, że wciąż na nowo jest przepisywana i dzisiejsza opowieść kategorycznie przeczy wczorajszej. Ważne jest co innego: zachowujemy ciągłe poczucie, że mamy jedną, niezmienną tożsamość od narodzin do śmierci (a być może nawet poza nią). Jest ono źródłem wątpliwego liberalnego przekonania, mówiącego, że jestem niepodzielną jednostką, że posiadam wyraźny i spójny wewnętrzny głos, który zapewnia sens całemu wszechświatowi."
"W przeszłości działanie cenzury polegało na blokowaniu przepływu informacji. W XXI wieku działanie cenzury polega na zalewaniu ludzi nieistotnymi informacjami. Po prostu nie wiemy, na co zwracać uwagę, i często tracimy czas na zgłębianie oraz omawianie spraw drugorzędnych. W dawnych czasach ten, kto miał władzę, miał dostęp do danych. Dzisiaj ten, kto ma władzę, wie, co pomijać."