Miniatury poetyckie z tomu Hilfe Brygidy Helbig niczym szkatułki, w których zamknięto okruchy życia oraz strzępy wrażeń i doznań, formują sens przypadkowej zawartości. Dosłowność zamykają w metaforycznym uogólnieniu, a konkret codzienności w perspektywie dziejów świata. Każda z nich to „chwiejne rusztowanie” dla myśli, która jednoczy tożsamość osoby i życia z akcydensów zbieranych bez planu całości. Z gromadzonych epizodów, niby z rozrzuconych kamyków mozaiki, nie powstaje ani scalony autoportret, ani autobiografia. Ani definicja, ani spójna powieściowa fabuła. A to dlatego, iż opowiadane przez poetkę wypadki z życia są zarazem wypadnięciami z rutynowego oglądu rzeczywistości, małymi katastrofami o wielkich a nieznanych skutkach. Wiersz u Brygidy Helbig eksponuje ten chaos, ale zarazem go oswaja. Służy do zaklinania dramatyzmu życia. Pozostaje jednak ciągle aktem wyizolowanym, doraźną „akcją ratunkową”, zbyt małym plastrem, przylepionym na rozległej ranie egzystencji. Jest przygodnym, może złudnym, schronieniem. Notatką sporządzoną z nikłą nadzieją, że przeczytana po latach, stanie się lustrem dla innej, również niepowtarzalnej, chwili i lekiem na nową, nieznaną jeszcze, chorobę życia.