Janek Mróz, doktor matematyki, zajmujący się tworzeniem modeli prognozowania pogody, a do tego grający nieźle w tenisa, trafia jako stypendysta do nowojorskiego instytutu klimatycznego. Świat zastanawia się właśnie, czy ludzkości grozi kolejna epoka lodowcowa, kiedy bohater odkrywa intrygujące zjawisko, sugerujące, że może być zupełnie inaczej – stały wzrost temperatury na Florydzie. Dyrektor instytutu wysyła Janka do bliźniaczej placówki w Miami, by zbadał sprawę na miejscu. W pracy Janek poznaje Joanę, z którą wkrótce nawiązuje gorący romans. Okazuje się jednak, że dziewczyna pochodzi z bardzo zamożnej rodziny, a ta nie jest zachwycona związkiem biednego Polaka z amerykańską dziedziczką. Janek wraca do Nowego Jorku, gdzie poznaje na kortach tenisowych Monikę, córkę niemieckiego przemysłowca, podobnie jak on, wielbiciela opery. Czy jednak zapomni o dziewczynie z Florydy? I przede wszystkim, co z klimatem? Czy światu grozi zlodowacenie, czy może globalne ocieplenie? Wszystkie te zagadki znajdą rozwiązanie w książce Marka Żaka „Globalne ocieplenie”. Autor snuje swoją opowieść, zgrabnie przeplatając wątki osobiste i zawodowe głównego bohatera, który wcale nie zachowuje się jak biedny przybysz z komunistycznej niedawno jeszcze Polski. Wręcz przeciwnie – jest pewny siebie, nie ma żadnych kompleksów i sypie pomysłami jak z rękawa. Nic dziwnego, że o współpracę z nim zaczną zabiegać i wojskowi, i tajne służby. Wspaniała lektura, pełna zwrotów akcji, błyskotliwych dialogów, intrygujących sugestii, zakulisowych gierek i namiętnych wzlotów. Prawdziwa mieszanka wybuchowa, przy czytaniu której ogrania nas lodowaty dreszcz (czyżby naprawdę było tak, jak sugeruje Marek Żak?). Sprawa warta gorącej dyskusji, a książka – gorących oklasków dla autora.