"Tego dnia ojciec przyszedł jakiś przygnębiony i bardzo się śpieszył. Nawet mnie nie pocałował. Tylko biorąc od mamy klucze, w przelocie pogłaskał mnie po głowie. Mama zawołała za nim:
- To już nie ma żadnego sensu!
Pobiegłem za ojcem,. Skierował się prosto do pokoju, gdzie stała szafa biblioteczna. Zamarłem. Wyciągnął zza szafy mój stary karabin..."
- To już nie ma żadnego sensu!
Pobiegłem za ojcem,. Skierował się prosto do pokoju, gdzie stała szafa biblioteczna. Zamarłem. Wyciągnął zza szafy mój stary karabin..."