Emily znowu nie zawiodła. I jakże to była idealna książka na mój zastój czytelniczy to wiem tylko ja. 😜
Nie da się tej książki nie pokochać. Happy Place mi się podobało, ale jakoś nie miałam takiego odczucia: „Wow, pokochałam te książkę”, tak tutaj właśnie tak było. Niemalże tak jak przy Book Lovers, które pozostaje moim numerem jeden z książek Henry, ale Funny Story właśnie zyskało zaszczytne drugie miejsce.
Z czystym sercem mogę polecić tę książkę każdemu kto lubi romanse. To wspaniała historia, która rozczula, bawi, daje przyjemne ciepełko, ale i trzyma w napięciu.
Z jednej strony może się wydawać, że autorka wpadła na dość banalny pomysł - ją zostawia narzeczony, on zostaje rzucony przez dziewczynę dla jej narzeczonego. Skomplikowane? No troszeczkę, ale właśnie o to tam chodzi. I nawet jeśli ktoś pomyśli - e tam, jakiś banał - to gwarantuje wam, że ta historia wciąga od pierwszych stron i wcale nie jest taka przewidywalna. Ma swój urok, ma weselsze momenty, ale znajdziemy tu też te pochmurne i zwiastujące burzę.
To historia w której znajdziemy trudne relacje z rodzicami w dzieciństwie, które kładą się cieniem na dorosłe życie naszych bohaterów. Oczywiście wynika z tego wiele problemów, a nasi bohaterowi w końcu są zmuszeni by stawić czoła przeszłości. Funny Story to historia, która pokazuje nam, że czasem sami musimy uwierzyć w to, że możemy zmienić swoje ja, swoje dotychczasowe życie.
Daphne i Miles to bohaterowie, których nie da się nie lubić i to od pierwszych stron. Pokochacie ich - to mogę zagwarantować. I zdecydowanie będziecie im kibicować.
Lekka, przyjemna, otulająca - idealna na lato, idealna o każdej porze roku. Po prostu musicie po nią sięgnąć 💛