Co oznacza metafora dopełniaczowa "anatomia stylu", użyta przez Flauberta w liście do Louise Colet z 7 września 1853 roku? Skoro przedmiotem zainteresowania anatomii jest badanie wewnętrznej struktury ciała ludzkiego, składających się na to ciało narządów, ich wielkości oraz położenia, a także tkanek, to przeniesienie tych znaczeń na styl, czyli sposób formułowania wypowiedzi właściwy dla danej epoki bądź wybranego twórcy, sprawia, że styl ten zaczynamy postrzegać jako zbiór szczegółowych rozwiązań, poetyckich tropów, wreszcie słów, które łącząc się ze sobą, tworzą najpierw zdanie, potem akapit, by w końcu mogła się z nich zrodzić całość, czyli literackie dzieło. Styl, o którym wspomina Flaubert, i którego pojąć nie mogą profesorowie, to zatem nie tylko zbiór formalnych rozwiązań, to też (a może: przede wszystkim) żywy organizm, kochający i cierpiący, obdarzony duszą. U podstaw stylu tkwi więc życie, którego nie da się zredukować do systemu tworzonego przez narządy; owszem, i one są ważne, inaczej sztuka anatomii byłaby bezużyteczna, lecz za nimi kryje się coś niematerialnego, na ogół nieuchwytnego, co sprawia, że ani ludzki organizm, ani styl nie wyczerpują się w tym, co zmysłowe, polegają na powiązaniu fizyczności z duchowością.
(fragment książki)
Piotr Śniedziewski świetnie pokazuje, w jaki sposób krystalizuje się dojrzałe dzieło Flauberta. Jego szczegółowa, pionierska w polskim literaturoznawstwie, analiza nieznanej u nas pierwszej Szkoły uczuć i różnych odmian Kuszenia świętego Antoniego unaocznia drgnięcia Flaubertowskiej myśli, jej meandrowanie, poszukiwanie właściwego tonu, fatalne pomyłki i nadzwyczajne autokorekty; to ogromnie interesująca lektura dla tych, których interesuje ontologia dzieła literackiego czy kwestia, by sparafrazować tytuł znanej książki Andrzeja Stasiuka, „w jaki sposób zostać pisarzem”. Bo też esej Piotra Śniedziewskiego zaciekawi nie tylko historyków literatury, lecz również każdego piszącego; zestawienie obu wersji Szkoły uczuć mogłoby stać się niezwykle cennym materiałem dla kursów creative writing, tak dynamicznie się u nas rozwijających. Przy okazji mały prezent otrzymują też tłumacze i translatolodzy: na pozornie drobnych przykładach różnych polskich wersji poszczególnych Flaubertowskich zdań autor demonstruje, jak skomplikowaną sztuką, wymagającą świetnej znajomości nie tylko samego pisarza, lecz również realiów literackich epoki, jest tłumaczenie jego tekstów. (fragment recenzji wydawniczej Marka Bieńczyka). Książka ukazuje się w 140. rocznicę urodzin Gustawa Flauberta.
(fragment książki)
Piotr Śniedziewski świetnie pokazuje, w jaki sposób krystalizuje się dojrzałe dzieło Flauberta. Jego szczegółowa, pionierska w polskim literaturoznawstwie, analiza nieznanej u nas pierwszej Szkoły uczuć i różnych odmian Kuszenia świętego Antoniego unaocznia drgnięcia Flaubertowskiej myśli, jej meandrowanie, poszukiwanie właściwego tonu, fatalne pomyłki i nadzwyczajne autokorekty; to ogromnie interesująca lektura dla tych, których interesuje ontologia dzieła literackiego czy kwestia, by sparafrazować tytuł znanej książki Andrzeja Stasiuka, „w jaki sposób zostać pisarzem”. Bo też esej Piotra Śniedziewskiego zaciekawi nie tylko historyków literatury, lecz również każdego piszącego; zestawienie obu wersji Szkoły uczuć mogłoby stać się niezwykle cennym materiałem dla kursów creative writing, tak dynamicznie się u nas rozwijających. Przy okazji mały prezent otrzymują też tłumacze i translatolodzy: na pozornie drobnych przykładach różnych polskich wersji poszczególnych Flaubertowskich zdań autor demonstruje, jak skomplikowaną sztuką, wymagającą świetnej znajomości nie tylko samego pisarza, lecz również realiów literackich epoki, jest tłumaczenie jego tekstów. (fragment recenzji wydawniczej Marka Bieńczyka). Książka ukazuje się w 140. rocznicę urodzin Gustawa Flauberta.