Połknęłam w jeden dzień. Jak na podręcznik strasznie szybko się czyta. Tak szukałam polskich albo słowiańskich klimatów - za mało tego. Czyżby wschodnia Europa nie była magiczna? A może tutejsza fauna jest nudna? Albo... Hitler wybił swoim pomysłem eksterminacji wszystkie fantastyczne stwory? Cóż, pewnie w czasach komuny mieliśmy pełno Obscurial (jak to się odmienia?), ale w książce nie ma o nich słowa, poza książnicą.
Ale to, co mnie zasmuca, to treść. Nie zrozumcie mnie źle - bardzo się cieszę, że mogę poczytać o stworzeniach ze świata HP. Że komuś wpadł do głowy dobry pomysł na przeniesienie podręcznika Pottera do rzeczywistości. Jednak zastrzeżenia mam. Jeśli dobrze rozumiem to podręcznik, tak? Więc jak na książkę obowiązującą w szkole jest strasznie... okrojony. Bardziej przypomina broszurkę, czy może artykuł prasowy, w którym ściśnięto kilka faktów o zwierzętach magii. Ja, oczywiście, widziałabym to w formie cyklu - bardziej rozwinięty świat. Może do tego dojdziemy. Koniec końców Potter nie umiera nigdy (jak Bond... choć ten się nie starzeje i dzieci - ponoć - nie ma).
Jeśli już wydawać książkę o fantastycznych zwierzętach, to:
# może dokładny kraj pochodzenia albo występowania, co?
# czemu tylko wybrane zwierzęta dostały rysunki... Co taki gumochłon jest gorszy niż gnom?
# bardziej rzeczowo o mechanizmach obronnych czy właściwościach - to nie jest wróżenie z fusów.
# legendy? w podręczniku szkolnym? serio?