To metaksiążka - czyli książka o czytaniu książek. Aż gęsta od cytatów z innych autorów, pełna dziwnych, zapomnianych słów i pojęć, ale też anegdot o znanych i nieznanych pisarzach, muzykach, podróżnikach i politykach, dla których książki były czymś niesłychanie ważnym. Bibliofile zdają się tu być jakby innym gatunkiem ludzkim, który ceni coś, co dla wielu innych jest nie tylko nieznane ale i wręcz niepojęte. Anne Fadiman ukazuje, jak wiele aspektów ma obcowanie z książką.
Poszczególne krótkie eseje autorki traktują kolejno: o "wybudzaniu z książki" dzieci (gdy jakaś młodego czytelnika pochłonie tak, że nie wie, gdzie się znajduje - niektórym to pozostaje na dłużej...), o losach osobistych bibliotek w związku małżeńskim, o wieloczłonowcach i innych dziwnych słowach, o Półce Specjalnej w prywatnej bibliotece i co ona może powiedzieć o swym właścicielu, o obchodzeniu się z książką (świętość czy towarzysz?), o kobiecości w wydaniu wiktoriańskim, o szmucpaginie, czyli gdzie w książce należy wpisywać dedykację, o "byciu TAM", czyli o czytaniu książek w miejscach o których traktują, o gender w literaturze (czyli każdejmu co mujej się należy), o potrzebie poprawiania błędów (w książkach, kartach dań, na szyldach), o piórach - czyli o tym czym się pisze, o czytaniu jako digestifie, o plagiacie jako takim (autorka w tym rozdziale, pełnym przypisów, dowcipnie podaje odnośniki do wszelkich cytowań, włącznie z datą zasłyszenia, nawet jeśli myśl nie została opublikowana, lecz tylko wypowiedziana i to przez własnego męża), o niemożliwości popełnienia plagiatu w książkach kucharskich, o czytaniu katalogów, o tym jak oswoić dzieci z książkami, o czytaniu na głos, o tym jak najlepiej zorganizować domową bibliotekę, o przewadze książek używanych nad nowymi (i antykwariatów nad księgarniami), wreszcie o książkach o książkach.
Aż dziwne, jak dobrze się to czyta...Najbardziej podobały mi się jednak - podobnie jak autorce - glosy do esejów (tu jednak pisane nie ręcznie, lecz wydrukowane na końcu każdego z esejów) czyli dowcipne Dopowiedzenia. Skądinąd ciekawe, czy były dołączone przez samą autorkę w oryginale, czy ich autorem jest tylko Jan Gondowicz?