Chociaż dziś, w sto pięćdziesiąt lat od ogłoszenia teorii Darwina, nie twierdzi się już tak powszechnie, że człowiek pochodzi od małpy, nadal mniema się, że to ewolucja jest sprawczynią rozwoju wszechświata, że człowiek jest wyżej zorganizowanym zwierzęciem, a na dodatek - że ewolucja i Stworzenie dają się z sobą pogodzić.
Bo niby dlaczego Bóg nie miałby stwarzać na zasadzie ewolucji? Ale jeśli zgodzić się z tą tezą, czyż doskonałość i harmonia, jakie miały istnieć na początku, nie są dopiero pieśnią przyszłości?
Teoria ewolucji rozpanoszyła się w środowiskach naukowych, ekonomicznych i politycznych, aż w końcu zaczęła wpływać także na sposób myślenia chrześcijan. Od dawna służy ona jako uzasadnienie dla pewnych postaw etyczno-społecznych i jako hasło do kompromisów w dziedzinie teologii. Kształtuje też obraz Boga bardzo odległy od obrazu biblijnego. Nic dziwnego - wszak Darwin cieszy się takim wzięciem dlatego, że "umożliwił ateistom to, aby intelektualnie mieli dobre samopoczucie". Obecnie jednak wielu naukowców otwarcie stwierdza, że ewolucja nie jest "ani udowodniona, ani możliwa do udowodnienia".
Idąc za ich przykładem inż. Dominique Tassot wykazuje w sposób przejrzysty i precyzyjny, że rzekome "dowody" na ewolucję są fałszywe już na gruncie samej nauki. W ten sposób czytelnikowi pragnącemu odróżnić prawdę od fałszu daje on rzetelny wgląd w ową problematykę i pozwala ze spokojnym sumieniem odłożyć ewolucjonizm - a więc tę "bajką dla dorosłych", jak to nazwał Jean Rostand tam, gdzie jest jej miejsce. To konieczny warunek, by we właściwym świetle ujrzeć człowieka, od początku postawionego przez Stwórcę wyżej od pozostałych istot.