"Dlaczego on tak bardzo mnie do siebie przyciąga, nie będąc ani trochę nachalnym? Nawet nie daje mi konkretnych sygnałów. Zjawia się niczym duch, robi spustoszenie w mojej duszy i sercu, o ciele nawet nie wspomnę, po czym znów znika."
Mia nie goni za pieniędzmi, zawsze słucha swojego serca co najważniejsze nie szuka swojego miejsca na ziemi. Pomimo tego wszystkiego w jej życiu brakuje miłości, ponieważ w końcu dociera do niej, że samotność odbiera jej szczęście jednak nie jest jej łatwo zaufać mężczyźnie.
Roy jest informatykiem i przyjechał do słonecznego Malibu po to, aby wypocząć jednak pomimo tego ciągle nie może przestać pracować. W dodatku zauroczył się główną bohaterką i krok po kroku zburzał jej mur, którym się otoczyła. Nie chciał tak łatwo się poddać nawet jeśli ona nie wierzyła w to, że może ich coś połączyć.
Fabuła to zderzenie dwóch zupełnie od siebie różnych światów. Ona dosłownie żyje z dnia na dzień nie przejmując się tak przyziemnymi sprawami jakimi są pieniądze a z kolei on pochodzi z bogatej rodziny. Przy tej książce po prostu nie da się nudzić. Cała otoczka tej historii a także zachowanie głównego bohatera sprawiało, że wciągałam się w nią coraz bardziej. Im bardziej Mia odtrącała go od siebie tym bardziej on do niej lgnął.
"Dziewczyna, która kochała wiatr" to historia, która pokazuje, że prawdziwe uczucie nie przychodzi z łatwością a o które musimy trochę powalczyć tak...