W dniu 23 lipca 2010 roku Raja Shehadeh notuje: „Od dłuższego czasu planowałem zejść zboczem koło naszego domu i uratować choć trochę skamieniałych korali, zanim dotrze tutaj nowa droga i ruszy budowa, a skamieliny zostaną rozbite w pył. Dziś nareszcie mi się udało; nazbierałem tyle, ile byłem w stanie unieść”. W dzienniku palestyńskiego pisarza nie ma nieistotnych słów ani nieznaczących gestów. Każde zdarzenie, każda obserwacja jest impulsem do refleksji nad sytuacją okupowanego kraju i zamieszkujących go ludzi. Być może wynika to z samej istoty życia w Palestynie: trudy codziennego życia sprawiają, że nawet zwykłe czynności, jak wyjazd do innego miasta, są skomplikowane i obwarowane systemem zakazów.
Shehadeh prowadził swe zapiski od grudnia 2009 do grudnia 2011 roku. W tym czasie na Bliskim Wschodzie sporo się działo: izraelskie wojsko zaatakowało turecką Flotyllę Wolności, zabijając dziewięć osób i raniąc dziesiątki innych, Arabska Wiosna obudziła nadzieję na demokratyczne przemiany w regionie, a Palestyna złożyła wniosek o uzyskanie statusu nieczłonkowskiego państwa-obserwatora w ONZ. Jednocześnie codzienne życie Palestyńczyków w żadnym stopniu nie uległo zmianie; nadal są traktowani jak obywatele drugiej kategorii, poddawani represjom, upokarzającym kontrolom, ograbiani z ziemi, pozbawiani swych praw. Raja Shehadeh, mieszkający w okupowanym przez Izrael Ramallah, w przejmujący sposób opisuje rzeczywistość w jej wymiarze publicznym i prywatnym, pokazując, jak polityka wpływa na codzienne życie Palestyńczyków. Jego pisarstwo jest świadectwem nieustępliwej, choć podszytej goryczą walki o sprawiedliwość, w której autor nie unika także krytyki pod adresem swoich rodaków. Lektura książki Shehadeha to rzadka okazja, by na świat i Bliski Wschód spojrzeć z innej, nieobecnej w polskich mediach perspektywy.