"Dworek w Miłosnej" to taki obyczajowy przeciętniak. Zmarnowany potencjał. Historia jakich wiele i to by mi nie przeszkadzało ale książka została napisana tak bezpłciowo i beznamiętnie, że czytałam bo czytałam, trochę na siłę byleby tylko skończyć.
Mamy tutaj wszystko, wielką życiową tragedię jaką jest nagła śmierć dziecka w wypadku samochodowym, romans, rozpad małżeństwa, przeprowadzkę, spadek, samotną matkę, starszego pana którym trzeba się zaopiekować. Jak widać składniki do powieści wyborne, tylko z tych składników wyrosła bardzo przeciętna książka. Zabrakło naważniejszego : ciepła, uczuć, emocji wszelakich. Bez tego to tylko tekst, który dostaliśmy do przeczytania, niczym się nie wyróżniający.
Druga część Dworku w Miłosnej to świąteczna "Szczypta nadziei". Nie wiem czy po nią sięgnę. Miałam ją w planach i dlatego teraz zabrałam się za przeczytanie Dworku. Hmmmm, zobaczymy.