Krzysztof Pieczyński tak w literaturze, jak i w aktorstwie, daje nam całego siebie. Nie stosuje półśrodków. Nie idzie na kompromis. Odkrywa się całkowicie. Jest porażająco uczciwy. Dla artysty nie ma drogi pośredniej, bo pośrednia to tyle samo, co poślednia - mówi. Pracuje w natchnieniu romantyków minionej epoki, nieprzystającym do naszych czasów. I jak romantyk niesie w sobie poczucie posłannictwa.
Wsłuchując się w swoją duszę, idzie za jej głosem. Pragnie ją zgłębić i przygotować się na oddzielenie od ja. Poszukuje miłości i to jest najważniejsze w jego życiu. Ale czy taka miłość ziemska, to miłość możliwa? Czy prawdziwym celem poszukiwania niemożliwego nie jest pragnienie "bycia blisko Boga"?
Małgorzata Sady