Wraz z jesienią wchodzę w klimaty bardziej mroczne, mocniejsze, klimatyczne, bo z tym kojarzy mi się ta pora roku. Gnijące liście, szybko zapadający zmrok, przeszywające zimno, ranki opatulone mgłą, lub przykryte przymrozkiem, to idealny czas, aby zabrać się za czytanie powieści gotyckiej. "Dom pogrzebowy Cottona" to właśnie ta jesień, którą Wam wcześniej opisałam, jest to wręcz trochę dziwna książka, ale bardzo oryginalna. Nie została napisana według znanych nam schematów, wręcz przeciwnie wykracza poza pewne granice moralności i absurdu.
.
🌿 Magnolia po śmierci babci zostaje sama, bez grosza przy duszy. Dostaje propozycję od Cottona właściciela zakładu pogrzebowego, zostania modelką w domu pogrzebowym. Za pomocą charakteryzatorki bierze udział w seansach spirytystycznych i udaje zmarłych na potrzeby ich bliskich, którzy pragną ponownie z nimi się spotkać. Cotton składa coraz to śmielsze propozycje dla Magnolia, a dziewczyna uświadamia sobie, że w życiu pieniądze nie są jednak najważniejsze. 🌿
.
Ciężka atmosfera otacza tę powieść, momentami może wręcz przygnieść, ale jest to jedna z tych książek, które zahipnotyzują i zafascynują do tego stopnia, że wytrwasz w niej do samego końca w oczekiwaniu na finał. A finał w porównaniu z całą resztą był trochę nijaki, bez żadnych większych zachwytów. Ta część została trochę niedopieszczona i dlatego odejmuję jedną gwiazdkę w ocenie, bo jednak zakończenie powinno być tą kropką nad "i", a tutaj tej kropki jednak zabrakło.