Przeczytane
Zwykłe ludzkie życie
2015
Trup się ściele
O, Matko i Córko. Nie mam pojęcia co napisać. I w sumie czy dziękować, za podrzucenie tytułu, czy wściekać się za zafundowanie takich emocji. Dawno, bardzo dawno nie miałam książki tak blisko siebie.
Podejrzewam, że z dwóch powodów. Po pierwsze, to w jakimś sensie mój chleb powszedni. Pracuję między innymi z takimi ludźmi, takimi rodzinami. Niemal od podszewki wiem jak to wygląda, wiem jak to może wyglądać. I o ile pewnie z zaciekawieniem czytałabym o pracy w Wydawnictwie, czy w szalonym świadku badaczy jakościowych, w którym spędziłam po kilka ładnych lat, o tyle czytanie o przemocy, do tych tematów nie należy. Kurcze, mocno realistycznie to zostało opisane. Jak na moje lekko fachowe oko. Po drugie, jako szalona matka niemal bezwiednie przeniosłam fabułę na siebie. Niestety, mam problem z krzywdzeniem dzieci w książkach. Nie umiem odciąć się, czytać jako coś co wydarzyło się, albo i nie wydarzyło, gdzieś tam i kiedyś tam. Zawsze, moja chora wyobraźnia przenosi fabułę bardzo blisko mnie. Podobnie mam ze zdradami. Niczym jakieś fatum, które wisi nade mną.
Ale, ale…
Trzeba przyznać, że to bardzo dobra książka. Swoisty obraz okrucieństwa, przemocy nie tylko fizycznej, malunek tego do czego może doprowadzić przemoc. Jakie ma oblicza, na ile jest toksyczna i jak szalenie trudno jest się od niej uwolnić. I czy w ogóle jest to możliwe.
W jakimś sensie mocno statyczna książka. Pisana obrazami, stałymi miejscami, bez specjalnego kreślenia obrazu wokół. Nastawiona na em...