Prawdopodobnie owo "dochodzenie do głosu" służyło jednemu: dojściu do prawdy, która jest tą największą intymnością, na jaką możemy sobie pozwolić.
Prawdą pełnego wysłowienia. W słowach, przeciwko słowom, naprzeciw nim i pomimo nich. Tę jednię walki i uspokojenia osiągnął Jerzy Suchanek w tomiku Ku.
Podejmując ryzyko interpretacji wierszy z tego zbioru autorzy (krytycy, badacze, poeci) musieli zmierzyć się z niepokojącą poezją, o której można powiedzieć tyle, że jednocześnie stwarza świat w języku i chce ten świat językiem zburzyć.
Ze wstępu Mariana Kisiela: Poezja bez granic.