Co mają ze sobą wspólnego święty Józef i Obeliks, średniowieczna prostytutka i sędzia bejsbolu, karmelici i plażowicze w szalonych latach dwudziestych, błaźni czasów renesansu i galernicy z komiksów, ludzie, którzy śpią w piżamach, i san-kiuloci roku II? Łączy ich ubranie w paski, znak umiejscowienia na marginesie porządku społecznego lub w ogóle poza nim. Paski, struktura nieczysta, przez długi czas były na Zachodzie oznaką wykluczenia lub transgresji. W średniowieczu widziano w pasiastych tkaninach materię diabelską, a społeczeństwo nowożytne długo uznawało je za atrybut ludzi zepchniętych na sam dół drabiny społecznej (niewolników, służących, marynarzy, galerników). Dopiero w epoce romantyzmu paski na ubraniu zaczynają tracić, choć nie do końca, swój degradujący charakter; konkurują z nimi od tej pory paski innej natury, niosące z sobą nowe idee: wolności, młodości, używania życia i humoru. Dzisiaj oba te systemy wartości współistnieją. Ale bardziej niż kiedykolwiek paski paskom bywają nierówne. Paski na garniturze bankiera nie są tym samym co paski na ubraniu gangstera; zebra na jezdni na przejściu strzeżonym czy pręty w oknach więzienia nie są tym samym co paski nad brzegiem morza czy na terenach sportowych. Michel Pastoureau, przedstawiając w zarysie długą historię pasków na Zachodzie, zastanawia się nad pochodzeniem, statusem i społecznym funkcjonowaniem kodów wizualnych. Czym jest oznaka hańbiąca? Dlaczego powierzchnia w paski bardziej się rzuca w oczy niż powierzchnia gładka? Czy tak się dzieje we wszystkich cywilizacjach? Czy to sprawa biologii czy kultury?