"Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić." Główną bohaterką książki jest dziewiętnastoletnia Paige Mahoney mieszkająca w Londynie. Nie jest ona jednak zwykłą dziewczyną, ponieważ żyje wśród jasnowidzów, a konkretniej sama nim również jest. Blada Śniąca, bo takiego pseudonimu się dorobiła, pracuje w w kryminalnym podziemu Sajonu Londyn, a jej pracą jest włamywanie się do ludzkich umysłów. Jest ona cennym nabytkiem dla Sajonu i jej przełożonego - Jaxona Halla, ponieważ jest rzadko spotykanym jasnowidzem - sennym wędrowcem, który potrafi wpływać na ludzki krajobraz senny. Jej ukrywanie się kończy wraz z przybyciem do Szeolu I, czyli karnego obozu dla jasnowidzów, gdzie zostaje przydzielona jako niewolnik (czy jak niektórzy utrzymują - uczeń) Naczelnikowi, małżonkowi krwi Nashiry, władczyni Szeolu I i mieszkających tam Refaitów. Jednak pomimo panującego tam chaosu ktoś próbuje jej pomóc? Czy zyska tam sojusznika? Kto i dlaczego chce pomóc jej przetrwać? "Zaufanie. Rozpoznałam to słowo. Zalany słońcem kwiat na skraju postrzegania, wabiący do innego świata." "Czas żniw" już od dawna krążył po mojej głowie jako pozycja do przeczytania i cieszę się, że w końcu się za nią zabrałam. Mimo początkowych trudności ze zrozumieniem jakiejś połowy tekstu, którym Czytelnik zostaje zasypany już od pierwszej strony historia mną zawładnęła. Chociaż Autorka mogła nieco przystopować z tymi wszystkimi miejscami, jasnowidzami, przedmiotami itp, ponieważ widać, że ma świetny pomysł (nie na darmo okrzyknięto ją drugą Rowling), ale ja, jako osoba czytająca, tak naprawdę nic nie wiem o tym i to troszkę przytłacza, ale dość narzekania. "I teraz on odchodził. Albo raczej zostawał. Od tej chwili zostawałam sama. I w tej samotności byłam wolna." Samantha Shannon stworzyła praktycznie nowy świat, 'dopieszczony' pod każdym względem. A historia nie sięga tylko czasów teraźniejszych, czyli roku 2059, ale też dwieście lat wstecz. Język też nie jest prymitywny, bądź prosty, ale akuratny do fabuły. Nawet nazwy nie są przypadkowo dobrane! "- Niech cię piekło pochłonie. - Ja już istnieję na poziomie piekła. - Istniej na tym, który jest jak najdalej od mojego." Rzadko kiedy spotykam się z książką, po skończeniu której uważam, że 500 stron jest nie wystarczające. Historia mnie urzekła i widać, że Autorka napisała kawał dobrej książki. Bohaterowie są tak przemyślani i różnorodni, ich osobowości całkiem różne, że nie mogę się doczekać kolejnych jej książek. Wspominałam, że "Czas żniw" jest debiutem? Już niedługo będę miała okazję (Wy z resztą również) przeczytać kolejny tom serii, czyli Zakon mimów, który wychodzi już 22 kwietnia! Podsumowując książkę serdecznie polecam. Książką jestem zachwycona i na prawdę żałuję, że zabrałam się za nią tak późno. A może to i lepiej? Bo tak bym z podziurawionym sercem dłużej czekała na kolejny tom. :P