Serią Lauren Brooke zainteresowałam się już dobre cztery, pięć lat temu. Miałam wtedy nie więcej niż jedenaście lat i przechadzając się po Matrasie [tak, już wtedy kochałam wszelkie księgarnie], dojrzałam na półce książkę, na okładce której był koń. A jako że wtedy byłam 'na etapie' pasjonacji końmi, musiałam ją kupić. Kupiłam, przeczytałam. Od pie... Recenzja książki Czarna godzina