Istny cyrk. Zdecydowanie trafi do ulubionych książek dziecięcych. Ciężko będzie przebić autorowi czwarty tom o doktorze, który rozmawia ze zwierzętami. Posiada to, czego szukam w literaturze dla najmłodszych. Barwnych postaci, szalonych pomysłów, gdzie kipi od humoru - potrafiłem śmiać się na głos i rozweselać przy każdej sposobności. Równomierne tempo z kursem na właściwe tory. Kopalnia scen godnych zapamiętania. Od ucieczki z foką ku Alasce, po podejrzenia, że doktor Dolittle jest rabusiem, który utopił własną żonę - aż chciało mi się kulać po podłodze od rechotu. Co za przygody i co za przedstawienia - zabawa na sto dwa. Wartka akcja, lew na wolności, sowy zapraszające na pokaz teatralny, stare konie, które na własność mają zagrodę. Niepostrzeżenie ujrzałem zakończenie. Z bólem serca pożegnałem się z opowieścią, która sprawiła mi uśmiech od ucha do ucha. Ach, cóż to była za przyjemność. Serce uratowane. Macie kiepski dzień? Sięgnięcie po cyrk Dolittle - cyrk na kółkach murowany! Napisane energicznie, bez hamulcowego, pochwała troski nad zwierzętami i z przygodami, za którymi już tęsknię po ostatniej stronie. Alleluja!