Macie takie książki, które uwodzą was swoją okładka, ale treść pozostawia wiele do życzenia?
Ja niestety czasem na takie trafiam. Kiedyś mówiłam, że nie jestem sroka okładkową, jednak okazuje się że niekoniecznie to prawda. "Cover" skusiło mnie piękną okładką i fajnym opisem, pomyślałam że ta książka to coś co muszę przeczytać. Niestety na kuszeniu się skończyło. Przyznam szczerze, ta historia ma potencjał, bo problemy nastolatków, samookaleczenie i brak akceptacji to tematy z pewnością ważne i potrzebne. Jednak opowieść o Eli i Maksie nie spełniła moich oczekiwań, czytając momentami byłam zażenowana, niektóre sytuacje wydawały mi się wręcz nierealne. Książka jest pełna wulgaryzmów i mimo że zazwyczaj lubię to, tak tutaj miałam wrażenie, iż autorka dodawała przekleństwa niczym z karabinu maszynowego, bez żadnego ładu i składu.
Uwielbiam gdy bohaterzy przyciągają mnie do siebie, mogę się w czuć ich historię, przeżywać z nimi ich "książkowe życie", lecz w tej opowieści zabrakło miejsca dla mnie. Brak jakichkolwiek emocji, to coś czego nie cierpię. Już od samego początku, nie było między nami przyciągania, ale zawsze daje szansę, mając nadzieję że chociaż zakończenie wynagrodzi mi dotychczasową nudę, niestety to okazało się płonną nadzieją, bo książka aż do samego końca była w moim odczuciu słaba.
Cała historia ciągnęła mi się niemiłosiernie, chciałam ją jak najszybciej skończyć, jednak te ponad 400 stron nie dawały przez siebie szybko przebrnąć.
Cóż, mimo iż pomysł dotyczący dwójki ludzi z dwóch różnych a jednocześnie tych samych światów oraz ich problemy na którymi warto się chwilę zastanowić miały szansę zabłysnąć, tak niestety ten błysk nie bił tak silną mocą aby do mnie trafić.
Nie lubię pisać negatywnych opinii, jednak czasem zdarzają się i takie. :) Nie polecę wam tej książki, uważam się jest wiele innych książek wartych większej uwagi, ale jeśli macie ja w planach to z chęcią przeczytam co wy o niej sądzicie. :)