Świat małego miasteczka, nękanego przez tajemnicze potwory rozszarpujące dzieci na strzępy, pochłonął mnie na tyle, że nawet nie zauważyłam, kiedy rozpuściły mi się lody. Oprócz tego, że to STRATA niepowetowana (rzemieślnicze, mleczna truskawka i słony karmel), to jeszcze całkiem dobrze świadczy o lekturze. Bo chociaż Coś zabija dzieciaki nie opow... Recenzja książki Coś zabija dzieciaki #01