Pierwszy esej Eimear McBride, wielokrotnie nagradzanej autorki powieści "Pomniejsi wędrowcy". Mizoginia, seksualne uprzedmiotawianie kobiet, „shaming” i przerzucanie winy, Debbie Harry, Kardashianki i Kościół katolicki – autorka szuka odpowiedzi na pytanie, jak możemy dać naszym córkom (i synom) niczym nieograniczoną przyszłość? Jak w końcu znaleźć drogę wyjścia w labiryncie stereotypów, uprzedzeń i nienawiści nieustannie wzmacnianym choćby przez współczesne media?
Esej McBride czyta się niemal jak historię science fiction albo dystopijny, gotycki horror, ale z każdej jego strony emanuje wściekłość zmęczonej, znudzonej i poirytowanej sytuacją feministki, jak autorka samą siebie opisuje. Ten prowokacyjny, intymny tekst to wykrzyczany głos niezliczonych „za szczupłych, za grubych, owłosionych, głupich, inteligentnych, niewdzięcznych, pijanych, sztywnych, puszczalskich, oziębłych, płodnych, niezainteresowanych czasem pozostałym im na reprodukcję, zbyt albo niedostatecznie wykształconych, za ambitnych, zainteresowanych karierą, zbyt męskich, androginicznych lub zbyt kobiecych” kobiet, nieustannie zawstydzanych z powodu swojego ciała. Skoro kobiety stanowią niemal połowę ludzkości, jak to możliwe, że tak często uznaje się je za „obrzydliwe”?
Dlaczego wciąż uznaje się je za niegodne równej płacy, równego traktowania i postrzega w kategorii przedmiotu? Posłowie tego eseju powstało wkrótce po wstrząsającym zabójstwie Sary Everard w Londynie i stanowi jego dramatyczną konkluzję.