„Odkąd zaczęłam patrzeć na wszystko oczyma córki powietrza, widzę świat w jego lżejszej, eterycznej formie”.
Dorota Gąsiorowska to autorka dobrze mi znana. Swego czasu przeczytałam większość jej powieści, z których wiele rozgrywa się w moim mieście. To zawsze pełne ciepła, emocji i otulające romantyzmem fabuły, dlatego bez wahania sięgnęłam po „Córkę powietrza”. Ku mojemu zaskoczeniu tym razem nie otrzymałam zwyczajnej obyczajówki, ale epicką, wręcz baśniową opowieść z pogranicza fantasy i realizmu magicznego.
Ava Brus – pisarka fantasy, która utraciła wenę, zaszywa się w chacie w sercu Puszczy Zielonej, licząc, że uda jej się napisać nową powieść, na którą czeka wydawca. W dniu urodzin, od tajemniczego nadawcy, dostaje przesyłkę zawierającą rzeźbę Sylfidy. Zaczyna też widywać niespotykanej urody ważkę. Odtąd życie dziewczyny się zmienia. Postanawia odnaleźć autora rzeźby, nie zdając sobie sprawy, że trafi na pasjonującą historię sprzed wieku. Ava zawędruje aż do Francji, gdzie pozna nie tylko smutną historię córki powietrza, ale również dowie się prawdy o sobie samej.
To naprawdę magiczna historia, którą poznajemy z dwóch perspektyw. Współcześnie jej tropem podąża Ava, która usiłuje poskładać układankę z przeszłości. Mamy też opowieść Lalie ulokowaną we Francji sprzed stu lat. Francuzka o polskich korzeniach szczegółowo opowiada wydarzenia, które obecnie próbuje wyjaśnić Ava. Te fragmenty pozwalają wypełnić wszystkie puste miejsca na mapie wydarzeń i wiążą całą historię w przejmujący, pełen smutku i melancholii obraz kobiet naznaczonych swoistym darem. Tytułowe córki żywiołów, to odważne, pogodzone ze swoim losem kobiety, które nie bały się podążać za głosem serca i czujące zew natury.
To rozbudowana i wielowymiarowa historia zdecydowanie wykraczająca poza zdolność pojmowania. Pełna kobiecych emocji, angażująca wszystkie zmysły i zajmująca uwagę. Hipnotyzująca i nostalgiczna. Powieść zaczyna się nieco leniwie, jednak z każdą kolejną stroną, czy tego chcemy, czy nie, zapadamy się w tę fabułę i z zapartym tchem śledzimy dawne losy Lalie i współczesne poczynania Avy. Ja najbardziej wyczekiwałam tych fragmentów, w których głos miała Lalie.
„Córka powietrza” luźno nawiązuje do „Córki ziemi”, jednak oba tomy można czytać niezależnie, niekoniecznie w kolejności. Nic nie stracimy, bo pani Dorota zadbała, żeby poszczególne historie były spójne i zrozumiałe nawet bez znajomości poprzednich części.