Kolejna książka w tym roku, której daje 10 na 10. Nie mam się do czego przyczepić. Piękna historia. Na początku trochę smutna, później trochę smutna, a zarazem ciekawa, bo tutaj jest wykańczana psychicznie i fizycznie główna bohaterka czyli Ella. Później robi się ciekawie. A później znowu trochę smutno, ale koniec końców "I żyli długo i szczęśliwie".
Bardzo mi podobało tak jak w "Ostatnia Noc Olivii", że widzimy świat oczami dwóch osób. Elli i Cindera (Briana). I to uczucie, kiedy Brian zakochuje się przez internet, chociaż nigdy nie widział dziewczyny, bo miałam identycznie. Kochałam osobę, którą znałam tylko w internecie i nigdy jej nie widziałam na żywo. I w sumie... Już 3 lata lecą odkąd się spotkaliśmy i jesteśmy w związku. Ja tak strasznie widziałam siebie w Eli, bo sama przechodziłam przez szkołę jako ofiara, chociaż może było kilka osób, które naprawdę mnie lubiły to przez osoby, które sobie we mnie upatrzyły tą której będą dokuczać, nie broniły mnie i nie przyjaźniły ze mną. Widziałam siebie w tej książce i ciesze się, że skończyło się to tak dobrze (chociaż czuje że w części drugiej coś pójdzie nie tak) . Żyje tą książką i żałuje że nie głosowałam na nią w plebiscycie 2018, bo jest najlepsza z najlepszych. Mogłabym się jedynie przyczepić do okładki, bo taka trochę nijaka. Jakieś nawiązanie do Kopciuszka jest, ale może lepiej było bardziej nawiązać do tego co dzieje się w książce, bo nie raz przechodziłam obok tej książki i nie miałam ochoty jej czytać, bo d...