Co powiesz na współczesny romans królewski? 💬
Brzmi intrygująco? Zatem świetnie trafiłeś(-aś), bo tym razem czeka na Ciebie recenzja właśnie takiego romansu, który niedawno oddała w nasze ręce Kinga Litkowiec. Mowa oczywiście o książce „Ciężar korony”!
„Ciężar korony” Kingi Litkowiec to książka pełna dworskich intryg, kłamstw i iście królewskiej etykiety. Muszę przyznać, że miałam wobec tej książki naprawdę wysokie oczekiwania, bo twórczość autorki znam od bardzo dawna i jeszcze nigdy się na niej nie zawiodłam. Jednak czy tym razem było podobnie?
Fabuła sama w sobie jest interesująca, a dzięki lekkiemu pióru autorki przez kolejne strony mknie się z prędkością światła. Niby czytamy o współczesnym świecie, ale cała królewska otoczka, damy dworu, książęta, pałace i wytworne bale sprawiają, że momentami przenosimy się o ładnych kilkaset lat wstecz.
Najmocniejszym elementem powieści jest kreacja postaci (chociaż nieco jej jeszcze brakuje) i trójkąt Luke-Madison-Aaron. Dwóch braci rywalizuje o względy księżniczki, każdy jednak z innych pobudek. Jeden dla zemsty, drugi z obowiązku. Luke to prawdziwa „czarna owca” w rodzinie, natomiast Aaron… no cóż, jakoś go nie polubiłam. Wydał mi się strasznie nijaki. Relacja tej trójki jest dość ciekawa i złożona, a autorka na jej przykładzie wprowadza do fabuły kilka ważnych tematów i wartości. Niestety, muszę przyznać, że zabrakło mi tu emocji. Nie poczułam namiętności, pasji, zaangażowania, nieprzewidywalności… wszystko było trochę mdłe, drętwe. Chemia między głównymi bohaterami? Zapomnij o niej! Gdzie się podziała Kinga Litkowiec i jej pełne namiętności, nieprzewidywalności i emocji powieści?
Zakończenie okazało się dla mnie mocno przewidywalne, a liczyłam na coś znacznie innego. Czy polecam „Ciężar korony”? Jestem pewna, że znajdą się osoby, którym ta powieść przypadnie do gustu, jednak dla mnie pozostaje ona mocno obojętna i wypada niestety słabo na tle innych książek autorki.