Niby coś nieco znanego, a jednak zupełnie co innego.... Autorka prowadzi nas do tego samego uniwersum, w którym funkcjonuje Jagoda Wilczek, ale w kompletnie inne miejsce, choć Jagoda tu była. Trafiamy do Donlonu, enklawy Londynu, rządzącego się własną i to mocno niepokojącą magią. Poznajemy Avę Carey, policjantkę z Donlońskiego Scotland Yardu, która w magicznej szkole Avallen musi odnaleźć zaginioną nauczycielkę, a zarazem swoją przyjaciółkę, oraz wyjaśnić zagadkę śmierci jednego z uczniów.
Nikomu nie mieści się w głowie, że coś podobnego mogło mieć miejsce, ponieważ Avallen ma swoją własną magię, skupioną na dbałości o nauczycieli i uczniów, zatem musiało stać się coś bardzo złego, skoro magia szkoły ich nie ochroniła.
Mamy wzmianki o Czerwonym Poniedziałku, który zachwiał magią całego Donlonu, kiedy Jacob Red usiłował czerpać z magii enklawy (piękne nawiązanie do czwartego tomu cyklu o Jagodzie), poznajemy historię magicznych rodzin stanowiących filary Donlonu i tychże rodzin przedstawicieli, dowiadujemy się o niegdysiejszej przyjaźni Avy z obecnym dyrektorem szkoły i powodach, dlaczego została zerwana, spotykamy jednego z uczniów Avallen, chłopca o niezwykle silnej magii, mającego przy tym o sobie bardzo wysokie mniemanie, w szkole dzieje się coraz więcej, coraz bardziej dziwnych rzeczy, a końcówka prowadzi prostą drogą do kolejnego tomu, na który już czekam. W epilogu pojawia się nawet Caleb Blythe, co pozwala przypuszczać, że ciąg dalszy serii będzie zanurzony w równie mrocznej i tajemniczej magii.