Stanley Paycek został uznany za winnego, choć nawet nie złożył zeznań, a to dlatego, iż nie miał pewności co do niczego poza faktem, że prawdopodobnie roztrzaskał przyjacielowi czaszkę, więc cóż jeszcze mógłby powiedzieć? [.] W wieczór poprzedzający egzekucję odwiedziła skazańca rodzina. [.] Najstarszemu synowi, Willie’emu, [.] zezwolono na spędzenie kilku minut sam na sam z ojcem. Wtedy to właśnie czternastoletni Willie powiedział swojemu tacie, co naprawdę przydarzyło się Walterowi Stachiewowi w nocy 28 grudnia 1935 roku. I kto był w to zamieszany. I że pewnego dnia, w dalekiej przyszłości, opowie prawdziwą historię. Kiedy już będzie wiedział, jak potoczy się życie zamieszanych w nią osób. To właśnie jest ta opowieść.