Dziwna jest to książka- na którą czekałam. W moim osobistym oglądzie,nie stanowi ani instrukcji dla użytkownika/ użytkowniczki, ani opowieść o ciele jako takim, ale eseje o historii medycyny, taki sprint przez dzieje, ale wybranymi ścieżkami. Skoncentrowanie się przede wszystkim na historii osób z własnego kraju, niestety. (Ameryce i Wielkiej Brytanii) Rozumiem, że taka książka, czyli popularnonaukowa mająca spiąć obszerne tematy, wymaga uogólnień, ale rozdział o krwi, jest jakimś nieporozumieniem eufemistycznie rzecz nazywając, i cóż zniechęca do lektury, a może tylko każe być czytelniczce, czy czytelnikowi bardziej uważną/ uważnym podczas lektury? Jeśli piszemy książkę przekrojową warto ułożyć historie zagadnienia, a nie zagadnienia biorąc pod uwagę tylko osiągniecia osób dwóch krajów (w większości) albo zaznaczyć ową perspektywę w tytule. Nie wiem, czy jest to wyraz szerszego trendu, czy warsztatu Autora, ale nie tak dawno ukazała się książka, której tematem jest krew, i tam to widać doskonale, że opisane są (z małymi wyjątkami) dzieje krwi z brytyjskiej perspektywy.
Mało poświęcono czasu powięzi, czy komórkom glejowym, a szkoda np pierwsze ze wspomnianych zagadnień, ma dosyć długą, sięgającą XIX wieku historię, co zważywszy na rozwój medycyny i jej historię to wczesna data, jeśli dołożymy do tego, fakt, iż teraz jest to zagadnienie nie tyle popularne, co na nowo badane.
Nie znajdziemy tutaj terminologii medycznej, co może być i zaletą, i wadą, jednocześn...