Ostatnia część była prawie tak samo urocza jak poprzednie książki z serii. Prawie, bo choć styl i moralizatorski ton ten sam, zabrakło według mnie uczucia, które było tak widoczne w poprzednich częściach. Chłopcy, którzy w "Małych mężczyznach" byli wychowywani w szkole państwa Bhaer dorośli i choć Jo nadal stara się pomóc im i poprowadzić ich w życiu, niewielki ma już na to wpływ i poza dobrym słowem, nic więcej zrobić nie może. Mam wrażenie, że w powieści było za dużo wątków i w gruncie rzeczy każdy został potraktowany dość pobieżnie. Chyba lepiej autorka by zrobiła, gdyby skupiła się na kilku postaciach, zamiast chcąc koniecznie wspomnieć o każdym.