Sprawa, a właściwie sprawy, będące tematem książki, są poważne, ale...Dawno się tak nie ubawiłam, jak przy relacji autora z sądowej sprawy KORONY, gdzie przyjął konwencję komentatora sportowego i sprawił się brawurowo. Nie od dziś wiadomo, że śmiech bywa bronią - czasami zabójczą. Mam nadzieję, że tak będzie tym razem - pierwsze jaskółki już przyleciały.
Marcin Kącki idzie, jedzie, spotyka się, słucha, nie oszczędza organizmu, grzebie w archiwach i zdaje relację, a że oko ma bystre, słuch wrażliwy i dobre pióro, osiąga fenomenalny rezultat.
Powiedzieć, że wydźwięk całości nie jest zabawny, to nic nie powiedzieć. Ale bystre spojrzenie na zjawisko, dowcip, ironia, powiew groteski dodają książce lekkości.