Rzadko spotykany widok, by protagonistą i wodzirejem serii został rzymski prawnik! Myślałem, że się nie doczekam - od lat pokutuje schemat, że w Starożytnej Italii muszą dominować gladiatorzy, waleczni wojownicy czy spiski rodzinne (vide Borgia), a tymczasem dostałem to, czego mi brakowało - lekkiej odskoczni od morderców czy bijatyki na arenach. Oczywiście nie zabrakło klasycznych tematów, jak zdrada wśród najbliższych, ale o to mam najmniej pretensji, być może dlatego, że gustuję w miłych historiach o niespełnionych miłościach oraz w trudnych zawodach (jak prawnicy, chirurdzy, kosmonauci albo negocjatorzy). ,,Cassio'' nie ustrzegł się wad gatunku, natomiast zerwanie z naleciałościami, że Rzym to Cesarstwo oraz brudna polityka - jak najbardziej na plus. W końcu nie muszę śledzić w kółko wałkowanych orgii na salonach, męczących samograjów, jak od zera do bohatera, to przykład lekkiej przygody, gdzie czas teraźniejszy (pani archeolog na tropie sławnego prawnika) koresponduje z przeszłością (jak to Rzym był obłudny, smutny i dekadencki).