Spodziewałem się biografii równie niezwykłej jak zachwycająca jest poezja Leśmiana. Otrzymałem czyste, nurzące sprawozdanie z życia poety, w którym Autor nie omieszkał co kilka stron przypominać Czytelnikowi, że o danym fakcie lub postaci (w tym o samym Leśmianie) miał już przyjemność napisać w swojej innej książce. W pewnej chwili zacząłem się zastanawiać, że skoro już wszystko o Leśmianie zostało przez Piotra Łopuszańskiego napisane, to po co pisać ponownie? W swej złośliwej czepliwości dodam jeszcze, że nie znalazłem w „Bywalcu…” jakieś ciągłości zdarzeń (nie mam na myśli ciągłości chronologicznej) ale płynnego przechodzenia między wątkami, których celem byłoby poszukiwanie prawdy o Poecie. Owszem, szczegółowo poznajemy Jego życie niemal miesiąc po miesiącu (to na plus biografii), to jednak niekiedy Leśmian znikał, przykryty wplecionymi do książki wtrętami o wydarzeniach lub osobach mniej lub bardziej z Nim związanych i jakimiś długimi wyliczankami, tak jakby Autor chciał powiedzieć: patrzcie, co jeszcze znalazłem w tym temacie!
Nie można P.Łopuszańskiemu zarzucić braku drobiazgowości, ogromnej wiedzy i znajomości tematu nie tylko o Leśmianie ale i o Jego czasach. Jest to bowiem biografia kompletna, dzięki której Bolesław L. stał się mi bliższy. Natomiast nie będę głośno odpowiadać na najważniejsze dla pytanie, które zadałem sobie przed przystąpieniem do lektury: czy „Bywalec zieleni” pomoże mi zrozumieć poezję Poety.