"Joey nie znalazł tropów kangurów, ale za to coś, co go jeszcze bardziej podnieciło. Parę jardów od miejsca, gdzie pasł się Grom, trawa była przypłaszczona i ziemnia lekko stratowana. Zdeptany odcinek przechodził wyżej w szeroki, wygięty pas. Joey, w kucki, rozgarniał szorstkimi rękami źdźbła trawy częściowo już odgięte..."