Przy pierwszym tomie tylko wspomniałam wam o bohaterach, bardziej skupiłam się na moich odczuciach podczas lektury.
Przy drugim tomie "Zakrętów losu" zatytułowanym "Braterstwo krwi" bardziej chciałabym się skupić na braciach Boreckich, bo to o nich jest ta książka. Złapali mnie w swoje sidła już od pierwszego tomu, to chyba oczywiste. Agnieszka Lingas-Łoniewska jest mistrzynią w tworzeniu książkowych mężów. Tym razem było ich dwóch, zupełnie różnych, i naprawdę nie umiałabym wybrać pomiędzy nimi. Z jednej strony bardziej ułożony Krzysztof, będący wzorem prawdziwego mężczyzny. Mądry, wykształcony, obłędnie przystojny, z zasadami. A z drugiej Łukasz, buntownik z pokręconym życiorysem, który zaliczył mnóstwo wzlotów i upadków, ale wyszedł na ludzi, zrozumiał, co jest w życiu najważniejsze. Nie, chwila, on zawsze wiedział, tylko trochę się pogubił... A może nie mógł inaczej?
W gangsterskim półświatku, który bardzo realistycznie został przedstawiony przez autorkę w "Zakrętach losu", bracia znaleźli się po różnych stronach barykady. Czy więzy krwi pozwolą im zjednoczyć siły i zawalczyć o to, co w życiu jest najważniejsze?
Ta historia pełna jest ludzkich dramatów i walki o siebie i najbliższych. Przez to, że fabuła jest osadzona w rodzimych realiach, wydaje się być bardzo realistyczna. I ta odwieczna walka dobra ze złem, pokazanie życiowych wyborów, trudnych i niejednoznacznych, życia, które nie jest czarno-białe, - wciąga, zachwyca i uzależnia.
Ta historia jak pie....ny rollercoaster, nie można z niego wysiąść, kiedy się chce. Ale jestem przekonana, że nie będziecie chcieli. Adrenalina i ogrom emocji po prostu wam na to nie pozwolą.