W roku 875 arabski uczony próbował wykorzystać ptasie pióra do stworzenia konstrukcji mającej umożliwić wzbicie się w powietrze. Przez wieki budowano skrzydła i podejmowano próby ich użycia, co nader często kończyło się tragicznie. Pod koniec XV wieku Leonardo da Vinci prowadził poważne studia nad sztuką latania, ale trzeba było poczekać jeszcze ponad czterysta lat, żeby sen stał się rzeczywistością. Dokonali tego dwaj bracia z Ohio: Wilbur i Orville Wright, których w dzieciństwie zafascynował latający bączek. Chłopcy, którzy po matce odziedziczyli talent konstruktorski, a od ojca przejęli wytrwałość, odwagę i siłę charakteru, już wtedy mieli plan zbudowania maszyny latającej. Okazało się, że nie były to tylko dziecięce marzenia. Bracia Wright zapoczątkowali erę lotnictwa. Rada Patronacka Instytutu Smithsona potwierdziła po latach, że to im „należy przypisać zasługę wykonania pierwszego udanego lotu aparatem cięższym od powietrza i napędzanym silnikiem mechanicznym oraz zdolnym unieść człowieka”.
Orville przeżył swojego brata Wilbura o trzydzieści sześć lat. Za jego życia w lotnictwie zastosowano napęd odrzutowy, zbudowano pierwsze rakiety i przekroczono barierę dźwięku. 20 lipca 1969 roku Neil Armstrong stanął na Księżycu. Miał ze sobą kawałeczek muślinu ze skrzydła pierwszego aeroplanu braci Wright.
David McCullough, dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera, opisuje historię Wilbura i Orville’a Wrightów, którzy dzięki swojej odwadze, determinacji i niezwykłej pracowitości dali ludziom możliwość latania.