W 1981 r. w ostatnim meczu US Open Björn Borg, stoicko spokojny Szwed, najbogatszy i najsławniejszy tenisista w dziejach, przegrał finałowy pojedynek z niepokornym młodym rywalem: Johnem McEnroe. Podszedł do siatki, bez słowa uścisnął dłoń Amerykanina i zniknął z tenisa, w którym dominował przez dekadę. Nikomu wówczas nie przyszło do głowy, że właśnie kończy się epoka, którą w znacznej mierze tworzyli Borg i trzej pozostali półfinaliści US Open 1981: McEnroe, Jimmy Connors i Vitas Gerulaitis. Wcześniej, przez niemal sto lat trawniki kortów zarezerwowane były dla zamożnych amatorów, dżentelmenów. W 1968 r. do gry dopuszczono zawodowców, co na zawsze odmieniło jej oblicze. Na lata 70. przypadł zaś tenisowy boom. Dzięki charyzmatycznym młodym graczom przybywało tenisistów, a dyscyplina sięgnęła szczytów popularności.