Książka napisana i zredagowana jest byle jak. Styl, błędy gramatyczne, ortograficzne i interpunkcyjne, prymitywność, nic się nie zgadza. Nie wzbudza emocji, jest nudnawo. Zgodny z prawdą życiorys i tyle. Jako książka zasługuje na maksimum 3 - 4 punkty. Ale jeśli wystawię taką ocenę, to dam wyraźny sygnał: nie czytać!
Ale ja uważam, że mimo tych niedoskonałości, warto i należy przeczytać. Warto, warto, warto… Więc wyjątkowo przyznaję gwiazdki (absolutnie niesprawiedliwie) na zachętę dla ewentualnych przyszłych czytelników, by książki nie pominąć. Za temat, bo jest rewelacyjny.
Poznajcie proszę tego niesamowitego człowieka, który będąc więźniem w obozie koncentracyjnym spuszczał Niemcom łomot, dawał chwilę radości współwięźniom, w tak nieoczywisty sposób dawał znać, że jeszcze Polska nie zginęła. Jeśli ktoś nie słyszał o Tadeuszu Pietrzykowskim, chciałby poczytać o kolejnym wojenno-obozowym epizodzie, poznać niezwykłego więźnia z Auschwitz, niech przeczyta to wspomnienie.
Było już o tatuażyście, bibliotekarce, przedszkolance, położnej, teraz pora na znakomitego boksera, wychowanka legendarnego trenera Feliksa Stamma, przed wojną mistrza wagi piórkowej, a w obozie championa wszechwag. Walczył ku rozrywce nazistów, radości i dumie współwięźniów, o chleb i miskę zupy, którymi dzielił się z kolegami.
Przez karty książki przewiną się i inni bohaterowie, tacy jak rotmistrz Pilecki, ksiądz Maksymilian Kolbe, pokażą się znani naziści - oprawcy w trakcie swoich...