Jakiego języka używać po końcu świata? Czy wciąż obowiązuje gramatyka i składnia? Autorka próbuje różnych form wypowiedzi, szukając odpowiedzi na to pytanie. Niniejszy tomik, składający się z fragmentów prozy poetyckiej, rytmicznych wierszy i kolaży, jest domknięciem emocjonalnego i artystycznego procesu przeżywania żałoby. Punktem wyjścia do powstania osobistych – wręcz intymnych tekstów i kolaży, jest z jednej strony indywidualne doświadczenie przez autorkę żałoby, a z drugiej – próba odnalezienia języka utraty, języka po końcu świata.
„Tu powinna być recenzja, ale jeszcze nie wiem, jaka. Nie wiem, jak się za nią zabrać. Miałem pisać tylko o wierszach, ale zaciekawiło mnie to, co obok, co przed i po, czyli rozsypana proza o tym, skąd te wiersze się wzięły, jak przyszły autorce do głowy, do serca, do ciała. Do wszystkiego coś jej przychodziło, dotykało i poruszało – teraz ja jestem poruszony, bo to tak działa. Chociaż nigdy niczego nie urodziłem i nie urodzę, nie byłem i nie jestem córką czy matką, muszę odnieść się do tej cudzej (bo żeńskiej?) melancholii. Muszę odnieść się do roboty literackiej. Boże, jak to brzmi, depresja i robota, żałoba i struktura, miłość i jej mozolnie, nieraz na oślep, opracowywane słowa, które wyglądają z daleka jak blizny. Z bliska naprawdę nimi są.”
Karol Maliszewski
Karol Maliszewski