Nie zliczę, ile w tym, czy ubiegłym roku, nie dotrzymano zapowiedzianych obietnic. Ile historii, które miały wkręcać w ziemię i wywiercać bebechy na lewą stronę - ostały ino slogany bez głębszej zawartości. I jak w tych polskich komediach - ,,Masz pitbulla, który wygląda jak jamnik, zachwycasz się panem Kunta-Kintem''. Tak, zachwycanie się towarem importowanym, z góry uważam, za banalne, fałszywe, niewiarygodne, jeśli nie jest udane. Bitch Planet miał być głośną wypowiedzią feministyczną, jak kobiety zostały sprowadzone do mody, wizerunku w kulturze, et cetera et cetera. A dostałem mało frasujący portret uwięzionych kobiet w kosmicznym wdzianku w jakiś więzieniach i teraz walczą o wolność. I tyle? To ma być głębokie, prowokujące? Może coś przeoczyłem? A może nie, i tylko naiwniacy wierzą, że tak wygląda świat, że ktoś zabrania kobietom być kobietom, że jak ktoś je obrazi, to od razu jest szowinistą, mizoginem i w ogóle ,,za przyrodzenie powiesić''. Nie wiem - żyję z kobietami w zgodzie, uwielbiają komplementy, nawet podziękują jak przepuścisz damę w drzwiach, i chyba jestem w Matrixie, którego nie rozumiem. Świat cyfrowy zgłupiał, a ja sobie żyję wygodnie z przyjaciółkami. Znalazł się na liście dzieł kontrowersyjnych - chyba tylko w Stanach Zjednoczonych, bo nie wierzę, aby gdzie indziej miał rację bytu. TSSS - co wy wiecie o kontrowersji. Obejrzyjcie sobie ,,Salo'' Pasoliniego, Casanova zaliczał panienki i jakoś jego sława nie ucichła, nie został zbanowany, ba - kobiety...