Czytane długimi fragmentami. Zaskakujące, jak wielogatunkowe potrafi być dzieło spisane przed panowaniem libertarianizmu. Pod wieloma względami nie różni się niczym od chłonnych postmodernistów - nie chwyta się schematycznego opakowania fabularnego. Wielokrotnie popada w metafory i w kuźnię wyciętych z narracji wskazań. Nie musimy traktować owej księgi jak wyroczni, ale słowa, które gdzieś przebąkują, stają się prorocze i równie chwytliwe, jak reklamy w Tesco. Ciężko nie docenić rozpasania twórczego: od kryminału (historia Kain/Abel), po katastrofizm (epicki potop!), opowieści sandałowe (głoszenie nauk, przemierzanie odległych mil z niewoli). W zagadkach Chrystusa odnajdujemy postać buntownika. Chrystus proponuje, żeby nie zwracać uwagi na cesarskie złoto, abyśmy unikali kłamstwa czy byli gotowi na próbę, na którą jesteśmy skazani przez życie doczesne. Jezus sprzeciwił się panującym modom oraz możnym władcom - nie mógł skończyć inaczej, jak innowierca na krzyżu, który bezwstydnie oraz oskarżycielsko został zabity za głoszenie niewinności w sercu.
Biblia wydaje się opowieścią o wybaczeniu - kroczymy przez mroczne zaułki ludzkości. Od ludobójstwa, po krwawe prawa i ciemiężycielstwo. Księga Jana to wyższa półka zbrodni - kula w ogniu, zgryzota, niczym zapowiedź meteorytów, które spadną na Ziemię. Dydaktyczne dykteryjki skomponowane z pieśniami i zatrważającymi plagami daje rażący pokaz siły starożytnej księgi. Jest to powieść nierówna, za to z wątkami dotykającymi ...